Pan de Catalan – Persona non grata

4 Czer

Publikacja mapy Nowego Kontynentu przez Królewską Akademię Skarlandu (de facto przez pana de Catalan) świadczyła, że za nic ma partnerów międzynarodowych i tworzenie kontrowersyjnych faktów dokonanych uznane zostało za postępowanie właściwe. Wówczas nie był znany fakt braku wejścia w życie w Skarlandzie konwencji ws. ziem niczyich, więc odnoszono kwestię umieszczenia Agurii na mapie jako pogwałcenie zapisów konwencji. I wypływająca z tego wielka ignorancja charakterystyczna dla pana de Catalan: „Ówczesne władze Skarlandu nie poczuwały się do obowiązku poinformowania innych sygnatariuszy o tym iż Skarland wyrzucił i tak nie obowiązujący akt prawny do kosza”.

Przedstawiam cały wysyp skandalicznych wypowiedzi pana de Catalan. „Wielka Polondia, która zgłasza swój sprzeciw (przeciwko uznaniu mapy) – jak zostało stwierdzone – najwyraźniej za łatwo na kontynencie się znalazła”. Widocznie Skarland postąpił zbyt pochopnie ulegając przedwcześnie prośbie Wielkiej Polondii. Pogwałcenie dotychczasowych obyczajów i zasad coraz bardziej się utwierdzało. I dalej odniesienie wprawdzie do własnej pani premier, ale pokazujące także stosunek do nas: „Nowy wyznacznik polityki Pani Rządu to prostytuowanie się Skarlandu przed… Wielką Polondią uważającą się za Bóg wie kogo…”. Karygodne wypowiedzi w swojej nikczemności postępowały nadal: „Uważam, że Aguria powinna wziąć udział w kongresie i pokazać tym wszystkim zeszmaconym państwom gdzie jest ich miejsce w szeregu”. Wszystko to pokazuje, że pan de Catalan nie liczy się z nikim.

Oczywistym jest, że ziemie niczyje mogą być zajęte tylko w przypadku zgody większości państwo stron konwencji ws. ziem niczyich. Swego czasu Rzeczypospolita Eskwilińska rozpoczęła właściwą procedurą, jednak nie została ona zastosowana do Wielkiej Polondii (władze Rzeczypospolitej nawet nie wystąpiły z oficjalną prośbą o zgodę). Wywołało to żywą dyskusję na forum. Każde szanujące się państwo musi reagować w sytuacji pominięcia go w tak doniosłej sprawie jak zyskanie nowego członka na kontynencie. Pan de Catalan nie omieszkał wyrazić swojego kolejnego kontrowersyjnego zdania: Rzeczpospolita Eskwilińska otrzymała większościową zgodę od państw Estelli na zajęcie ziem zwanych Estonią. Tak więc oburzenie władz polondzkich, jakie można było zaobserwować na forum Wielkiej Polondii jest bezzasadne i nikogo nie powinno to w tej chwili obchodzić. To już świadczy zwyczajnie o braku kultury i ogłady.

23 maja 2012 r. w Walencji ruszył zorganizowany protest nacjonalistycznej bojówki pana de Catalan. Oberwały wszystkie państwa, w tym Wielka Polondia. Palenie kukieł Prezydenta Jaromira Bracla połączone z niecenzuralnymi okrzykami pod adresem władz polondzkich oraz zawieszenie na ogrodzeniu ambasady transparentu z napisem: „Nie będzie Polondczyk pluł nam w twarz”. Po powszechnym wyżyciu się nad wszystkimi wrogami z każdej strony, następnym punktem programu była merytoryczna debata „dlaczego warto olać wspólnotę vaarlandzką”. Protest przez kilka kolejnych dni polegać miał na blokadzie ambasad, m. in. Wielkiej Polondii (działania podobne do naszych polskich rodzimych związanych z pewną partyjną przybudówką i niedawną blokadą sejmu). Skończyło się na ewakuacji ambasady Wielkiej Polondii ze Skarlandu.

Pan de Catalan przeszedł drogę od zwolennika partnerskiej integracji ponadnarodowej do nacjonalisty (partia polityczna Inicjatywa dla Skarlandu właśnie utwierdziła się w ideologii nacjonalistycznej), który bezwzględnie neutralizuje wszystko, co jest niezgodne ze skarlandzką racją stanu, we wszystko co godzi w jego interes narodowy. Teraz najważniejsze jest nieuleganie przed innymi, co się wiąże z lekceważącym stosunkiem do państw Vaarlandu. W ten sposób Skarland stać będzie na silnych nogach. Nowa twarz pana de Catalan z urzędu nie bierze pod uwagę zdań i opinii innych. Zwolennik tezy „olać to, co oni sądzą” – to znowu o nas, ale i o Nordii (nota bene władca Nordii nazywany został kretynem). Pan de Catalan w swojej działalności obraził niemal wszystkich. Nie ma różnicy czy obraża własnych obywateli czy obcokrajowców.

Bezustannie atakowana Premier Królestwa Skarlandu María Velazques również nie wytrzymała: „Mam już tego dosyć. Pan Catalan ustawicznie psuje relacje z innymi państwami kontynentu. Niniejszym oświadczam, że nie jest już członkiem delegacji skarlandzkiej. Proszę organizatorów o zaznaczenie tego w profilu pana Catalana. Przedstawicieli innych państw proszę o ignorowanie wypowiedzi pana Catalana”.

Pokrętne tłumaczenie nieobowiązywania konwencji ws. ziem niczyich, najpierw jako unieważnienie na wniosek pana de Catalan, a potem powołanie się na fakt braku wejścia w życie, powoduje, że pan de Catalan w polityce międzynarodowej jest całkowicie skompromitowany. Jest skończony. Jednak Skarland to nie tylko pan de Catalan i nie można sytuacji jednej osoby przedkładać nad całe państwo, które należy cenić. Pana de Catalan należy izolować jako obywatela Skarlandu. Skarland należy izolować, gdyby reprezentantem tego państwa był pan de Catalan.

 

Jon Łicki

Komentarzy 5 to “Pan de Catalan – Persona non grata”

  1. ("kretyn") Einar 5 czerwca 2012 @ 16:46 #

    Problem w tym, że Catalan jest adminem strony Skarlandu, więc jakby nie patrzeć ma w garści cały kraj, władze Skarlandu mogą twierdzić, że on nie ma nic do gadania, a fakty mówią same za siebie.

    Jego ideologii nie nazwał bym nacjonalizmem. Nazwałbym tą ideę raczej irracjonalizmem – inaczej takiego postępowania nie da się nazwać. Dążenie do tego, by Skarland spotykał się z niechęcią na każdym kroku ciężko nazwać dbaniem o rację stanu. Ale muszę przyznać – jest świetny w tym co robi :)

  2. Oburzony Karl Rav. 6 czerwca 2012 @ 15:41 #

    Nie ma znaczenia w co wierzy. Swoją partię określił jako nacjonalistyczną, więc jako nacjonalista powinien być traktowany.

  3. Cheewazz Khadil 6 czerwca 2012 @ 23:47 #

    Chciałbym zaprotestować przeciwko szerzeniu fałszywych informacji. Rzeczpospolita Eskwilińska wystąpiła z prośbą o uznanie nabycia przez nią Osterii (dawniej Estonii). To że władze Wielkiej Polondii nie kwapiły się zająć jakiegokolwiek stanowiska to już ich sprawa, ale nic za plecami Wielkiej Polondii nie załatwialiśmy i nie zamierzamy załatwiać.

    Co do reszty artykułu- myślę, iż wyraża on opinię całego Vaarlandu :)

    • Malcher E. Naw 7 czerwca 2012 @ 15:41 #

      Informacja była, jednakże trudno gabinetowe rozmowy „przy kawie” traktować jako oficjalną prośbę o zajęcie terytorium. Jestem przekonany, że gdyby cała procedura zajęcia Estonii była prowadzona przejrzyście nikt nie miałby żadnych wątpliwości i uniknęlibyśmy wiele niejasności.
      Ekscelencjo to już jednak za nami i w mojej ocenie nie ma nad czym w tej chwili dyskutować – Rzeczpospolita uzyskała wymaganą zgodę przewidzianą w Konwencji Vaarlandzkiej i jesteśmy sąsiadami, co w pełni akceptujemy.
      Serdecznie pozdrawiam.

    • jonlicki 7 czerwca 2012 @ 21:05 #

      Na forum Wielkiej Polondii nie ma najmniejszej wzmianki o zwróceniu się przez Rzeczypospolitą Eskwilińską z prośbą o uznanie Osterii. W toku późniejszej dyskusji, do której wielokrotnie powracano, żadne ówczesne władze Wielkiej Polondii nie napomknęły o jakiejkolwiek prośbie, a nawet utrzymywały, że żadnej nie było, uznając tym samym konieczność interwencji dyplomatycznej. Nawet pan de Catalan w swojej wielkiej i powszechnej ignorancji utrzymuje, że Wielkiej Polondii nie trzeba pytać skoro inne państwa Vaarlandu już zgodę swoją wyraziły.

      Ogólnie całą sprawę uważam za źle rozwiązaną, ale zamkniętą.

Dodaj komentarz